Trafiony, zatopiony

Trzy lata temu była tylko jedna czarna perła, a teraz piraci z Karaibów nadpływają z całą skrzynią świecidełek i atrakcji. Sequel przygodowego hitu jest zaskakująco dobrym produktem zimnej
Trzy lata temu była tylko jedna czarna perła, a teraz piraci z Karaibów nadpływają z całą skrzynią świecidełek i atrakcji. Sequel przygodowego hitu jest zaskakująco dobrym produktem zimnej kalkulacji producentów filmowych. "Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły" odniosły nieoczekiwany sukces, więc w "Skrzyni Umarlaka" znalazło się to wszystko, co spodobało się widzom, ale w wersji więcej, mocniej, dalej. Los znów krzyżuje ścieżki kapitana piratów Jacka Sparrowa oraz dwójki narzeczonych Elizabeth i Willa. Razem szukają klucza do tytułowej Skrzyni Umarlaka. Znajduje się w niej skarb, który może uratować życie całej trójki. Wędrówka jest pełna niebezpieczeństw, a ich źródłem jest Davy Jones, upiorny kapitan Latającego Holendra. Dawno temu Sparrow zaciągnął u niego dług i teraz musi go spłacić. Walutą mają być ludzkie dusze. Bohaterów wspiera grono podejrzanych indywiduów, w tym piracka załoga Czarnej Perły oraz czarownica. Akcja filmu przypomina nieco wizytę w wesołym miasteczku (przypomnijmy, że fabułę pierwszych "Piratów..." oparto o widowisko z parku rozrywki Disneya), które oferuje moc przeróżnych atrakcji. Są wyścigi, pogonie, pojedynki na miecze, bijatyki, wyprawy na kolejne wyspy tropikalnych mórz. Wyczyny bohaterów przypominają wręcz popisy cyrkowców (jak znana ze zwiastuna scena pojedynku na toczącym się kole), a rum się leje strumieniami. Zachwycają też komputerowo wygenerowane oblicza Davy'ego Jonesa i jego kompanów. Załoga Latającego Holendra to pozbawieni dusz pół-ludzie, pół-ryby, których widok przyprawia o gęsią skórkę. Gwoździem programu są, podobnie jak w pierwszej części, popisy kapitana Jacka Sparrowa brawurowo granego przez Johnny'ego Deppa. Specjalnie dla fanów jego rola została powiększona i scen z piratem wiecznie na lekkim gazie jest w "Skrzyni Umarlaka" znacznie więcej. Do filmu wnosi on przede wszystkim specyficzne poczucie humoru oraz autoironię, zarażając nią pozostałych twórców. Plusem drugich "Piratów..." jest właśnie swoboda oraz dyskretna kpina, z jaką opowiadane są niewiarygodne przygody bohaterów. Małym minusem zaś przesadne upakowanie atrakcji, które odbiło się na długości filmu - trwa on ponad dwie godziny. Ale to jeszcze nie koniec - za rok czeka nas trzecia część, która zamknie "Piratów z Karaibów". Zdjęcia do niej nadal powstają, a producenci pewnie czekają na reakcje i wrażenia widzów, by dostosować również ostatni film do potrzeb.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka
Kontynuacja "Piratów z Karaibów" była przeze mnie najbardziej oczekiwaną premierą roku. Muszę przyznać,... czytaj więcej
Recenzja Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka
Każdy jako dziecko chociaż raz bawił się w piratów. Był albo dzielnym kapitanem zdobywcą skarbów i... czytaj więcej
Recenzja Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka
Wróżono spektakularną klapę, a tymczasem poprzednia część "Piratów z Karaibów" – "Klątwa Czarnej Perły"... czytaj więcej